rysowała: Iza Radomska
Wielu młodych ludzi chce zostać „influenserami”, w tym youtuberami. Uznanie tego za niedorzeczność jest hipokryzją dorosłych, którzy sami spędzają kilka godzin dziennie z telefonem w dłoni oglądając stworzone przez dorosłych autorów rozrywkowego contentu „głupoty” dla dorosłych. Nam, dorosłym nie przeszkadza to często krytykować głupotki dzieci, a co gorsza ich potrzebę bycia sławnym, bogatym itp. Marzenie, by zostać youtuberem proponujemy potraktować jako okazję do wsparcia dziecka w rozwoju.
Czasy się zmieniły, już chyba nawet rodzice niewiele oglądają masowych telewizyjnych treści. Pomału, z całych tych Polsatów, TVNów i TVP właściwie pozostaje słowo „Kanał”. Tak, każdy z nas w sposób teoretycznie łatwy może mieć swój prywatny kanał. Mało tego, nawet zarabiać na reklamach, współpracach i polecajkach. To, co widzimy na Youtubie i Tiktoku wydaje się właśnie super łatwe, a prawda jest taka, że poprzedzone jest wieloma godzinami pracy twórcy. Twoje dziecko prawie na pewno jeszcze tego nie wie, nie wie jeszcze co to znaczy samemu prowadzić „Polsat”. Nie wie, co to montaż, ciekawy content, pozycjonowanie itp.. Czy rozważało bycie solistą – samodzielne dźwiganie pracy, krytyki, niepowodzeń i splendoru, czy raczej wolałoby stworzyć „ekipę”?
Dużo pytań do dziecka. Zacznijmy od początku. Pierwsze pytanie do Was opiekunowie. Prosimy o szczerą odpowiedź. To ważne pytanie, z którym warto się szczerze zmierzyć. Może dowiesz się o swoich ograniczeniach, braku wiary w siebie, lęku przed oceną, czy tego, że to co miałoby się do pokazania, coś ważnego dla Ciebie, nikogo nie zainteresuje….?
Pytanie brzmi: właściwie dlaczego Ty, drogi dorosły nie masz swojego kanału na YouTube?
A o tym, że warto deklarację „zostanę Youtuberem” potraktować poważnie, poniżej